Niby fajny pomysł, nieźli aktorzy, legendarny reżyser, wykonanie estetyczne - a jednak nudą wieje od drugiej godziny filmu non stop nieomal. Nie dość, że za długi - to jeszcze chyba Gilliam nie wiedział, czy chce zrobić drugiego "Jabberwocky'ego", czy iść w klimaty pythonowskie (sporo scen aż się prosiło o analogie z Grallem), czy też zrobić film na poważnie, z elementami makabreski i prawdziwego horroru. Wyszedł drugi "Van Helsing". Szkoda.